7-9 lipca 2023r. Drozdowice Wielkie błysnęło niczym pojawiająca się na niebie supernowa. Bo to tutaj a nie w znanych ośrodkach narciarstwa biegowego i nartorolkowego odbyło się szkolenie dla wszystkich chętnych, którzy bez wydania chociażby złotówki mogli dowiedzieć się na czym polega jazda na nartorolkach stylem klasycznym. I tego wszystkiego dokonała Justyna przy wsparciu Marcina i szczupłego grona innych ludzi, którzy zaoferowali jej pomoc. Pomogły fundusze europejskie i życzliwość innych ludzi. Szkolenie na nartorolkach na najwyższym poziomie poprowadzili Marek i Jagoda z MT Sport.
Czas spędzony z nimi na szkoleniu na pewno się nie zmarnuje. W to co robią wkładają maksimum serca i potrafią przekazać wiedzę w taki sposób aby była zrozumiała dla każdego.
A to wszystko w Drozdowicach Wielkich wiosce w Gminie Wąsosz 20 kilometrów od Rawicza o której istnieniu pewnie nikt z was dotąd nie słyszał. To tu przez trzy dni przewinęło się ponad 50 osób.
Przed boiskiem stanął na baczność rząd nartorolek i kijów gotowych do jazdy. Wypinają swoje piersi i wręcz domagają się jazdy, bo są stworzone do tego by dźwignąć i poprowadzić tych którzy odważą się na nich stanąć.
Pojawiają się dzieci i dorośli z bliska i daleka, wśród których dominują kobiety niezrażone wysoką temperaturą i wyzwaniem, które przed nimi stoi. Większość z nich dotąd miała mgliste pojęcie o tym czym są nartorolki i jak się na nich jeździ. Dziś dowiedzą się tego wszystkiego, dostąpią arkanów wiedzy z najlepszego możliwego źródła- od Marka i Jagody.
Najpierw w cieniu drzew rozgrzewka mięśni, aby pobudzić ciało do działania. Chwilę później instruktorzy opowiadają o technicznych aspektach jazdy. Liczy się każdy detal. Spojrzenia skupione, nikt nie chce przegapić chociaż słowa bo każde z nich jest ważne i na pewno przyda się podczas jazdy.
Pierwsze kroki niemrawe, to zaprzyjaźnianie się z małymi kółkami, które ochoczo szumią. Wielu z tych co przyjechali szybko porozumiewa się z nartorolkami i suną żwawo do przodu. Inni potrzebują trochę więcej czasu, ale trzymanie Marka za rękę niejednokrotnie sprawia, że i oni zaczynają coraz lepiej sobie radzić.
Był i walc w rytm którego można było zatańczyć. Jagoda pokazuje jak pięknie to współgra z jazdą i jak dzięki temu rodzi się więź z nartorolkami. Płyną więc przez chwilę po asfalcie z gracją baletnicy a przez ciało przechodzi dreszcz wzruszenia, który na moment przysłania na niebie słońce i szybujący bocian.
Sobota była bardzo intensywna. Chętnych tak dużo, że ledwo starczyło dla wszystkich nartorolek. Niektórzy przyjechali tylko na godzinę, dwie a inni przez trzy dni szlifowali technikę stylu klasycznego.
Nie zabrakło też nieodzownej na takim szkoleniu opony, którą uczestnicy mogli pociągnąć za swoimi plecami. Dodatkowy opór sprawia, że pozyskaną wiedzę można jeszcze lepiej spożytkować.
I tylko ten lejący się z nieba żar przeszkadza. Topił rozłożone na asfalcie plastikowe słupki i krzesełka. Miejsc ocienionych nie wiele a do przejechania prawie półtorakilometrowy odcinek zamkniętej dla ruchu drogi. W połowie odcinaka i na jego końcu stoją w cieniu żwawo butelki wody, bo pot z każdego leje się strumieniem.
Organizatorzy zadbali nie tylko o wodę. W połowie dnia ciepły posiłek pozwolił na uzupełnienie kalorii i nabranie sił do jeszcze intensywniejszej jazdy. W przestronnej wiacie pośrodku boiska, wśród wypalonej słońcem trawy można zjeść nie tylko smaczny obiad ale do dyspozycji są owoce oraz zimna woda. Chwile odpoczynku osładza wszystkim oprawa muzyczna „DJ Dante”, która wprawia w jeszcze lepszy nastrój.
W niedzielne popołudnie na twarzach tych co zostali do końca widać już zmęczenie, chociaż wiatr trochę chłodził głowy. Wysoka temperatura i dla niektórych trzeci dzień jazdy dały się we znaki.
Cienie na drodze zmieniły swoje miejsce, wydłużyły drzewa i zrobiło się ciszej. Ostatni uczestnicy rozjeżdżają się do domu. Trudno by było policzyć łączną sumę przejechanych kilometrów, ale z pewnością były ich setki.
Wielkie brawa należą się Justynie i Marcinowi, za wspaniałą organizacje jak i Markowi i Jagodzie za trzy dni intensywnej pracy z uczestnikami. W tej temperaturze w lejącym się z nieba skwarze to nie było łatwe zadanie.
Jazda na nartorolkach stylem klasycznym jest wymagająca ale i zaraźliwa. Czas pokaże ilu z tych, co podjęło rękawicę zostaną z nartorolkami na dłużej. Ale pewne jest to, że rozniosą w świat wiedzę i informacje o tym, że coś takiego się wydarzyło. Drozdowice Wielkie naprawdę okazały się wielkie, choć są małe zagubione gdzieś na bocznej drodze z dala od wielkich aglomeracji miejskich. Bez tradycji narciarskich, nartorolkowych. A jednak i w takim miejscu może się odbyć szkolenie z tak dużą frekwencją. Liczą się tylko chęci i ludzie z pasją, którzy potrafią zachęcić i zarazić nią innych. A takimi osobami na pewno jest Justyna i Marcin. Do zobaczenia i niech te wasze kółka kręcą się i kręcą coraz szybciej i dłużej.