Nartorolki Doliny Baryczy

Stowarzyszenie Nartorolki Doliny Baryczy

Korona Gór Sowich

Korona Gór Sowich. Rekonesans tras. Oto czas spędzony z Grupą Dużego Ryzyka z Markiem, Jagodą i innymi przyjaciółmi. Czas który pozostanie ze mną na długo…
Pobiegać w górach. Oczarować znowu przygodą swój świat. Tym razem ta postać przybierze obraz małych czarnych kółek które poniosą nas kilkaset metrów w stronę nieba. Kółek które czasami skrzypią i wydają jednostajny melodyjny dźwięk. Tak,tuk,tak,tuk, tak,tuk czy jakoś tak.

Jazda pod górę to nie byle jakie wyzwanie. Zmagasz się ze sobą a każdy kolejny krok chwilami wydaje się być tym ostatnim. Zaraz padniesz, zaraz płuca rozerwie ci ból. Nie. Ten ostatni krok jest tylko jednym z wielu ostatnich. Wszystko wokół ci sprzyja i pcha cię wciąż wyżej i wyżej. Obraz gór, lasu i ludzie których mijasz co z podziwem patrzą na ciebie. A przed tobą Ci którym próbujesz dotrzymać kroku i starasz się być nich wciąż bliżej.


Bywało, że samotnie stawałeś na górze. Rozglądasz się za kimś kto życzliwie zwiezie cię w dół. Uśmiechasz się i prężysz przed sobą nartorolki, które budzą zaufanie. I zjeżdżasz w dół opowiadając w podziękowaniu historie ze świata coraz mniej śnieżnych gór i jesiennych nizin obsypanych złotem.
Tym razem będzie inaczej. Obok Ciebie jest kilku fajnych ludzi. Z nimi nie zginiesz. Z nimi nic ci się złego nie stanie a wręcz przeciwnie wzniesiesz się na szczyt swoich możliwości. Na każdym zjeździe na każdym zakręcie będzie Jadzia która da znak że jest bezpiecznie. I Grupa dużego ryzyka przy której czas jest pozbawiony ryzyka.
I te góry które jeszcze nie rozpromienił w słońcu śnieg. Wiatr owiewa ich szczyty z prośbą wznoszoną ku niebu. Przecież idzie zima! Panie Boże nie szczędź nam tego zimna i śnieżnego puchu.
Co z tego, że przyjeżdżasz ciut za wcześnie skoro możesz w oczekiwaniu na Jadzię i Marka wypić dobre piwo. A deszcz rozhulał się na całego. Jutrzejszy dzień rysuje przed Tobą wielki znak zapytania.
Waldenburg kiedyś. Teraz Wałbrzych. Właściwie nie było by tej opowieści gdyby nie usłyszana od Jadzi informacja na temat książki Joanny Bator „Ole ole” To książka o tych stronach i Sokołowsku wiosce o której słyszysz tyle wspaniałych opowieści. Ta książka wywołuje z głębi człowieka myśli o przedwojennej potędze i ludziach którzy ją tworzyli. Minie kilka dni i Ty przy niej zasiądziesz.
Wspaniale się słucha o chwilach wielkości a potem ze smutkiem słyszy o czasach upadku i prośbach o coś co pewnie już i tak nie wróci.
Jest jeszcze opowieść o Bejorach- prekursorach polskiego biegania w górach. I znów opowieści nie mające swojego końca i początku.
Wspaniale się słucha, chociaż to nie Twoje historie, chociaż tak bardzo chciałbyś być ich częścią. Zapisujesz więc wszystko w sobie w miejscu gdzie docierasz tylko TY by trwało to w Tobie na jakieś trudne puste samotne chwile. Pewnie o tym komuś opowiesz tak jakbyś i Ty tam był i to widział. W tych już swoich opowieściach pojawisz się jako trzecioplanowa postać nigdy nie napisanego rozdziału w którym trzy kobiety opisywały swój świat Violetta przez V i dwa T, Barbara i Berta Koch córka rzeźnika.


Ale przecież najważniejsza jest jazda. Po to tu jesteś aby wjechać tam gdzie dotąd nie wjechałeś. I poczuć znowu tą radość jaką daje ci jazda w rozrzedzonym powietrzu gór.
Ach żeby tylko ta jazda na nartorolkach była jedynym wydarzeniem. Ale było ich całe mnóstwo. Wspaniale jest jechać i widzieć jabłonie pełne owoców pozbawione liści a potem schylać się, brać owoce w dłonie i sycić się ich twardym, słodkim miąższem. I zobaczyć jak dwa drzewa wrosły w siebie i utworzyły jedno. Tak było. Tak pamiętam. Niczego nie zmyśliły moje myśli.
I w górę i w górę…Fajnie jest jechać z mistrzami którzy są obok i tworzysz z nimi nową historię.
Wieczorami też nie może być nudy. Musi być wesoło, musi być coś jeszcze co dopełni ten czas. Są więc muzyczne akcenty a wcześniej i z wielką ochotą siadasz w kręgu z pomocą by wspomóc rodzące się w dłoniach Jadzi Cepeliny!
Głowa wytrzymuje dobrze nadmiar wrażeń. Nie ma chwili wytchnienia. Podążasz za muzyką za rytmem aby nic ci w tym czasie nie umknęło.


A gdy przychodzi ranek? Jadzia jak dobra matka dba o wszystkich i masz to poranne dobre przebudzenie. Musisz przecież zaraz być gotów do jazdy. Za oknem deszczowe chmury rozbijane wiatrem, biała smuga ścinająca kolorem trawę. Planu B nie będzie. Plan B jest zawsze planem A. Kółka zawsze kręcą się tak samo czy na wiosnę czy podczas późnej jesieni.
I chociaż jeszcze wczoraj nie znałeś wszystkich dobrze to dziś czujesz się jak w jednej rodzinie. Bo przecież nartorolki to wiązania łączące najmocniej.
Cóż. Słońce chyli się już ku ziemi czas wracać i pozostawić przygodę nie zakończoną. Trudno zdjąć z nóg to obuwie przepocone. Ale przecież zawsze jest jutro. Są góry i kolejne mniejsze lub większe marzenia i może kiedyś wróci do świetności Sokołowsko.
Jadziu, Marku, przyjaciele idźmy w góry na nartorolki i na narty. Niechybnie brakuje tam nas…

W 2023 roku odbyły się się trzy biegi po górach Sowich. Jednym z nich był uphill na przełęcz Jugowską. Szczegóły w filmie poniżej.