Nartorolki Doliny Baryczy

Stowarzyszenie Nartorolki Doliny Baryczy

Wzgórze Joanny na nartorolkach

Na terenach nizinnych a na takich leży Rawicz trudno o jakiś konkretny pojazd, gdzie na nartorolkach czy rowerze moglibyśmy sprawdzić swoje możliwości. Jeżeli chcemy zrobić trening z jazdą pod górę to między innymi można pojechać w okolice Wałbrzycha. Tam możliwości jest naprawdę sporo.
Wałbrzych to jednak trochę daleko, więc może uda się znaleźć coś w pobliżu? Coś co chociaż w mniejszym stopniu zadowoli nasze ego?
Trudne zadanie, ale wertowanie okolicznych map, pytanie znajomych dało w końcu jakąś konkretną odpowiedź. Już 40 kilometrów od Rawicza znajdziemy coś bardzo interesującego.


To droga z Gruszeczki w stronę Krośnic w okolicach Sułowa. Jest dość pofałdowana, biegnie wśród lasów i nielicznych wiosek. I aż na Wzgórze Joanny pnie się cały czas pod górę. To coś dla nas, szczególnie za miejscowością Postolin, kiedy to natrafimy na 1,5 kilometrowy naprawdę fajny ostry podjazd na samo wzgórze. Tam znajdziemy to czego szukaliśmy i jesteśmy zmuszeni do ostrego naciskania na pedały lub wciskania mocnego kijów w asfalt.
Malkontenci uznają, że to zbyt krótki odcinek, ale co stoi na przeszkodzie, aby kilka razy wjechać i zjechać w dół?
Na samej górze nasz oddech będzie potrzebował kilku chwil aby się uspokoić. Tu wiodą też ścieżki turystów, gdyż w pobliżu jest wieża widokowa(nieczynna)
Ale my po chwili, gdy nasz oddech wyrówna się jedziemy dalej w stronę Wierzchowic gdzie też całkiem płasko nie jest. Swoją jazdę skończymy w Dziewiętlinie. Wiedzie do tej małej miejscowości całkiem fajny asfalt więc żal z tego nie skorzystać.
A potem wracamy tą samą drogą. Jedynym utrudnieniem będzie teraz to, że trzeba zjechać ze Wzgórza Joanny. Dla rowerów posiadających hamulec(lub rolek terenowych skike) to nic trudnego, ale na nartorolkach sportowych pozbawionych możliwości hamowania to wyzwanie nie dla każdego.
Zjazd jest dość szybki i dynamiczny po dość porowatej nawierzchni asfaltowej. Chwilami czujemy za sobą szum zbliżającego się samochodu, ale w żadnym wypadku nie oglądajmy się za siebie. W tym momencie uwaga musi być tylko skupiona na naszym zjeździe w dół. Na dole spora ulga, bo fajnie jest zjechać szybko i poczuć tą przepełniającą ciało adrenalinę. Na nartorolkach to jednak zjazd tylko dla bardziej doświadczonych. I pamiętajcie aby nie zapominać o kaskach bo głowę mamy tylko jedną.
Ze wzgórza Joanny do Gruszeczki jest już praktycznie tylko w dół i gdy powieje nam jeszcze w plecy delektujemy się naszą treningową przygodą. W sumie wyjdzie około 35 km przyjemnej jazdy.


Większość trasy wiedzie w lesie a droga szczególnie w weekendy nie jest zbyt oblegana przez samochody. Jedynie w sezonie zbierania grzybów, tych samochodów jest więcej.
W Gruszeczce w pobliżu zatoczki leśnej przy której zaparkowaliśmy, znajdziemy też ścieżkę rowerową(około 100 metrów na zachód) Jadąc w jedną stronę(ścieżka betonowa) dojedziemy aż do Żmigrodu a w drugą(ścieżka szutrowa) do Sułowa. Możliwości jest jednak znacznie więcej, bo drogi rowerowe w wielu miejscach krzyżują się ze sobą.
Czy jest jakaś inna alternatywa podjazdu w okolicy Rawicza? Tak. To słynna „Prababka” w pobliżu Trzebnicy, ale ten podjazd jest bardzo krótki i dość niebezpieczny dla nartorolek sportowych a nawet terenowych. No i drogi w tamtym miejscu są zdecydowanie gorszej jakości.
Wzgórze Joanny nie jest idealne, ale jeżeli chcemy regularnie poćwiczyć podjazd, to mieszkając w pobliżu niczego lepszego nie znajdziemy. A raz na jakiś czas jedziemy w Góry Sowie do Pieszyc a tam czeka na nas 9 kilometrów z przewyższeniem 435 metrów na przełęcz Jugowską. To już jest naprawdę fajny podjazd, który dobrze zmęczy nasze ciało.


Jazda pod górę ma w sobie coś, czego nie znajdziemy na płaskim treningu. Możemy zintensyfikować wysiłek na krótkim odcinku i dowiedzieć się na jakim etapie kondycyjnym jest nasze ciało. Rower jak najbardziej jest na takim treningu wskazany, ale moim zdaniem jazda na nartorolkach ma w sobie coś jeszcze, co napędza, co nie pozwala odpuścić. Myślisz o tym szczycie i nie dopuszczasz możliwości by przystanąć choćby na moment. Magia tego całego wjazdu i wysiłku leży w ruchach które wykonuje nartorolkarz, bo są one jedyne w swoim rodzaju. Wzgórze Joanny zaprasza na zmierzenie się z samym sobą, wszystkich tych którzy lubią wspiąć się ciut wyżej, trochę inaczej.