Nartorolki sportowe i terenowe Rawicz

Rajd Poznański na rolkach terenowych 2022r.

Przez ostatnie dwa lata się nie udało powtórzyć sukcesu rajdu Poznańskiego z przyczyn niezależnych od organizatora. W tym roku w końcu sytuacja pozwoliła aby Rajd Miejski nartorolek terenowych w Poznaniu doszedł do skutku.
Ponad 20 osób zjawiło się na Malcie. Na nogach 150-tki 200-setki i nartorolkowy klasyk. Są też nieodłączne na każdym rajdzie urocze rowerzystki. Witamy się serdecznie jak najbliższa rodzina, która tylko na jakiś czas się rozstała.

Spoglądamy w niebo z pewnym niepokojem i zastanawiamy się co ostatecznie na siebie włożyć. Prognozy nie są optymistyczne. Kurtka przeciwdeszczowa w plecaku się przyda. I nie zastanawiamy się długo, bo zimno i ruszamy na szlak.
Jednym z plusów takiej pogody jest to, że ludzi dookoła mniej. Jazda ścieżkami rowerowymi bardziej bezpieczna i komfortowa. Na Malcie na wodzie fala i szum wiatru w uszach. Kilku kajakarzy zmaga się dzielnie z trudnymi warunkami, ale my szybko zostawiamy to daleko za sobą.


Jedziemy ograniczając do minimum przystanki. Trzeba cały czas rozgrzewać zziębnięte mięśnie. Tętno rośnie a my mkniemy nic sobie nie robiąc z wiszących nisko na niebie chmur.
Jedyny dłuższy przystanek to Rusałka. Tu jakby ktoś zamówił dla nas pogodę. Tu nie wieje a słońce nieśmiało przebija się zza chmur. Można spokojnie usiąść i wypić ciepłe piwko. Wokół krążą opowieści ze skajkowego świata, który zrozumieć może tylko ten, kto choć raz miał na nogach to, co nie każdy nazwać potrafi.
Maciej trochę nas popędza. Trzeba zdążyć na ciepły obiad bo stolik w restauracji czeka aż wypełnimy go swoim gwarem.
Jeszcze trochę uderzeń kijami o ziemię. Jeszcze trochę wysiłku i kołysania się z nogi na nogę. Kilometry uciekają a krajobraz Poznańskich ścieżek zmienia się ustawicznie. Wydaje się, że ziemia dudni przy każdym kroku z pod toczących się kół.
W końcu ponownie przed nami Malta. Niebo na koniec rozczuliło się nad naszym losem i skropiło głowy zimnym deszczem.
Jest jeszcze spotkanie w Indyjskiej Restauracji. Tam przy….miskach ryżu i urodzinowym torcie śpiewamy Maćkowi „Sto lat”
Czas się już żegnać i planować kolejne spotkania i rajdy. Bo przecież nikt z nas długo nie wytrzyma bez „gumisiowych kółek” i spotkań w podobnym gronie.


Na koniec moje podziękowania dla Maćka za fajną organizacje i Arkowi za podwózkę do Poznania.
Moje szczególe uznanie dla jadącej na 150-tkach Gosi. Poradziła sobie naprawdę
świetnie
z perspektywy tego, co ja przeżyłem 3 lata temu. I oczywiście dla Andrzeja, który wciąż bardziej mnie zadziwia.
Pewnie gdyby pogoda dopisała a niektórych nie rozłożyła choroba(Rafał brakowało nam Ciebie) było by nas jeszcze więcej. Kilku osób zabrakło ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Nartorolki terenowe mają ogromny potencjał i z całą pewością podobnych rajdów wkrótce będzie więcej.
Do zobaczenia za rok. Mam nadzieję, że żadna pandemia, wojna ani pogoda nie zakłóci kolejnego rajdu.